Wiem, że ta marka ma nazwę Mercedes-Benz. Mówię to, bo osoby o usposobieniu pedantycznym mogłyby mi zarzucić nieścisłość, skoro w potocznej świadomości i powszechnym użyciu jest krótko: Mercedes. Mówi się zresztą np. „Mam mercedesa”, jakimś „benzem” chyba nikt nie ma zamiaru jeździć (spróbujcie zresztą to sobie wymówić).
Ale oddajmy sprawiedliwość panu Karlowi Friedrichowi Benzowi (1844–1929). Ze względu na wielkie zasługi dla motoryzacji godzi się, żeby jego nazwisko służyło przynajmniej w części za nazwę koncernu Daimler-Benz i marki.
Mercedes to sympatyczna nazwa samochodowa choćby z tego powodu, że jako jedyna pochodzi od imienia. Nie jest to jednak imię założyciela firmy, ale córki jej, jak byśmy dziś powiedzieli, dealera. Nie dość tego, córka Emila Jellinka nosiła imiona Adrienne Manuela Ramona, a imieniem Mercédès nazywano ją w rodzinie (upodobanie rodziców do imion hiszpańskich widać aż nadto wyraźnie). Według niektórych źródeł dziewczynka miała na chrzcie otrzymać imię Maria de las Mercedes, a jest to hiszpańskie określenie Matki Boskiej Miłosiernej, sam wyraz mercedes można by też tłumaczyć jako «łaski pełna».
Dziękujmy państwu Jellinkom, że tym imieniem właśnie nazywali córkę na co dzień. Gdyby nie to, być może jeździlibyśmy manuelami albo ramonami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz