sobota, 16 kwietnia 2011

Najlepsza nazwa dla zapachów

W Czasach Dzisiejszych niepodobna nie dokonywać rankingów. Autor tego blogu też sobie pozwoli od czasu do czasu.
Pisząc tekst o nazwach kosmetycznych przejrzał on liczne zbiory nazw tego typu. Są lepsze i gorsze, ale jedna jest Nieprawdopodobnie Doskonała.
Bo jak ma się nazywać marka kosmetyczna? Najlepiej żeby się kojarzyła z zabójczo przystojnym amantem, typ południowy będzie więc preferowany. Poza tym nazwisko powinno być dźwięczne nadzwyczaj, dobre by było np. Valentino. Z hiszpańskich mogłoby też być, powiedzmy, Herrera, Torres.
Ale czy prawdziwi twardziele czują jakieś zapachy poza końskim potem i spalinami? Nie czują. Zawsze jednak lubią widzieć swoje odbicie...
Nie dziwcie się więc, że najlepsza nazwa kosmetyczna to – moim zdaniem – Narciso Rodriguez.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Jak pachną nazwy?

A teraz coś o kosmetykach, które prezentują się pod kątem nazewniczym arcyciekawie.
Marki kosmetyczne są zwykle nazwiskowe, mamy np. Guerlaina, Pradę, Versacego. To wiadome, ale uwaga!, tylko w tej grupie mogą się pojawić nazwy nazwiskowe z imionami, np. Elizabeth Arden, Calvin Klein, Ted Lapidus. Są też inne, najczęściej pochodne od innych marek,  np. Adidas (skoro sport, trzeba  walczyć z potem), Lamborghini (supersamochody i traktory), Playboy (wiadomo co). Nazwy, by tak rzec, techniczne, są zupełnie rzadkie (Biotherm).
Oznacza to, że tam, gdzie rozbudzone ego, tam i nazwa z imieniem. A już na pewno musi przemawiać do uszu, rozsądku i poczucia wartości.
Prawo to (lub prawidło) należy zapamiętać, jeśli się chce działać na rynku mody.

wtorek, 12 kwietnia 2011

Baccar i bacchor

A na pierwszym miejscu w rankingu, o którym była mowa ostatnio, jest Bacardi.
Pochodzenie tej nazwy jest łatwe do ustalenia, bo przedsiębiorstwo w r. 1862 założył Katalończyk Facundo Bacardi Massó (1814–86, w języku katalońskim forma tej nazwy osobowej jest odrobinę inna: Facund Bacardí i Massó). Dzieła dokonał na Kubie, tam jego firma miała się dobrze, ale nie wiedzieć czemu przeszkadzało to Fidelowi Castro, obecnie działa więc na Bermudach. Powiedzmy jasno: rumowi nie może to zaszkodzić.
Trudniej, jak zwykle, ustalić pochodzenie nazwiska. Długotrwałe poszukiwania pozwoliły jednak na postawienie hipotezy. Pochodzi ono prawdopodobnie z łacińskiego wyrazu baccar, oznaczał on roślinę zwaną kozłkiem, z której wytwarza się m.in. olejek walerianowy. A waleriana to środek uspokajający.
Jest też łacińskie słowo bacchor, które znaczy «hulać, szaleć, szumieć». Pewnie jednak nie ma nic do rzeczy.

niedziela, 10 kwietnia 2011

Klemens Smirnoff?

Drugi z najlepiej sprzedających się alkoholi na świecie nazywa się Smirnoff.
Tak ładne zakończenie mogą mieć rosyjskie nazwiska, gdy zostaną poddane latynizacji (uczone to słowo oznacza nadawanie formy łacińskiej wyrazom zapisanym alfabetem niełacińskim). Po polsku nazwisko to zapisalibyśmy Smirnow. Pochodzi ono od imienia Smirnoj znanego od końca XV w. Źródłem imienia jest rosyjski przymiotnik smirnyj, który znaczy «spokojny, cichy, uległy, pokorny». Skoro o latynizacji mowa, warto zaznaczyć, że identyczne znaczenie pierwotne ma imię Klemens, wywodzące się od starorzymskiego przydomka.