sobota, 14 maja 2011

Królewskie muszle

Było o licznych markach samochodów, musi więc być o tych,  którzy zajmują się ich napędzaniem. Jednym z największych koncernów petrochemicznych jest Royal Dutch Shell. Powstał jeszcze w XIX w. jako Koninklijke Nederlandsche Petroleum Maatschappij (Królewskie Holenderskie Towarzystwo Naftowe), a na początku XX w. połączył się z brytyjskim przedsiębiorstwem transportowo-handlowym Shell istniejącym od 1.poł. XIX w.. Ta nazwa właśnie funkcjonuje jako skrócenie od nazwy pełnej, a oznacza muszlę.
Nazwa wzięła się od zwyczaju kolekcjonowania muszli, który miały dzieci założyciela, Marcusa Samuela (1797-1870). Z czasem powstał sklep znany jako Shell Shop, a firma stopniowo wyspecjalizowała się w handlu orientalnymi towarami i w transporcie. Doświadczenie w tym zakresie stało się przyczyną zainteresowania ze strony wspomnianego przedsiębiorstwa z Holandii, które rozpoczynało wydobycie ropy naftowej w Azji.

czwartek, 12 maja 2011

Atlas, Atlantic i zmysłowy komfort

Wyraz ocean to eponim, bo pochodzi od imienia Okeanos, które nosił jeden z najznaczniejszych starogreckich bogów. A ile jest oceanów? Zależy to od klasyfikacji: może być tylko jeden: Wszechocean, może też być ich pięć.
Dla nas to ważne o tyle, o ile powstają na tej podstawie nazwy firm. Z pewnością takie nazwy są liczne, tylko trudno je znaleźć. Mamy jednak Atlantic, choć nieoczekiwanie pod tą nazwą sprzedaje się rzeczy drobne. Właściciele tej marki wiedzą jednak, co znaczy siła słowa. Nie tylko nazwa poraża potęgą. Również deklaracja na stronie internetowej firmy robi wrażenie: „Naszą misją jest tworzenie bielizny idealnie odpowiadającej potrzebom ciała i dającej poczucie zmysłowego komfortu”.
Nie wiem, czy to ma coś do rzeczy, ale Atlantyk zawdzięcza nazwę tytanowi Atlasowi, który w mitologii dźwiga sklepienie niebieskie.

wtorek, 10 maja 2011

Czy nazwy mogą być urocze?

Sklepy mogą nazywać się różnie. Z niemiecka (Kaufland), francuska (Géant), uniwersalnie (Hit), ale niczego to nie gwarantuje, bo z 3 wymienionych firm 2 już nie widać w naszym pejzażu.
A gdyby sieć sklepów nazywała się po polsku? Nie do pojęcia, lecz możliwe.
Jest więc umiarkowanie poważny Piotr i Paweł, następnie urocza Biedronka, groźny Lewiatan, prapolski jednak ;-). Jest jakoś prowincjonalnie brzmiący POLOmarket, sympatyczna Stokrotka, a na końcu Żabka.
Jak to możliwe, że taka nazwa świetnie się sprawdza jako nazwa sklepów? Tak oto, że jako pochodząca od sympatycznego zielonego zwierzątka budzi wyłącznie pozytywne skojarzenia i znakomicie łączy się z zapowiadaną treścią. A zapowiada pojawienie się małego sklepu.
A poza tym nazywa się znajomo i bardzo uroczo.

niedziela, 8 maja 2011

Jabłuszko, jabłuszko...

Firma, która powstaje 1 kwietnia, naraża się na złośliwe żarty. Jeśli jeszcze nazywa się niezbyt poważnie – tym bardziej.
A czy Apple «Jabłko» to poważna nazwa? Raczej nie.
Liczne powody do żartów nie zmienią faktu, że jest to najcenniejsza marka na świecie. Powstała podobno z inicjatywy Steve’a Jobsa – jednego ze współzałożycieli firmy, który szukał nazwy obrazowej, różniącej się od typowych nazw firm komputerowych znanych w latach 70. XX w. (np. Cincom, DEC, IBM). A że pracował kiedyś w sadzie jabłoni (a potem stał się weganinem), obmyślił nazwę Apple.
Czy tak było, czy nie, jabłko kojarzy się nam z samym początkiem i z próbą uczynienia czegoś, co zmieni świat. Chyba się udało.