poniedziałek, 27 lutego 2012

Google jako podstawa (słowotwórcza;-)

Często używane nazwy handlowe bywają używane jako wyrazy pospolite, są adidasy, jest rower itd.
Z niewiadomych powodów niektórzy producenci wojują z klientami, zabraniając im używania takich nazw, najbardziej znanym przykładem jest chyba Sony, które zabraniało nazywania walkmanem wszystkiego, co nie wyszło z jego fabryk.
Google zaś idzie w awangardzie zmian, doskonale więc rozumie, że to wielki sukces i zaszczyt znaleźć się w słowniku. Od Google’a mamy czasownik o znaczeniu wyszukiwać w Internecie, w dodatku w 2 wariantach słowotwórczych: googlać i googlować, do których trzeba dodać warianty ortograficzne guglać i guglować. W związku z tym jest oczywiście rzeczownik googlanie (i warianty googlowanieguglanieguglowanie).
Od tej podstawy można tworzyć następne wyrazy, np. googlowicz, googlownik, które na razie bywają używane tylko jako internetowe nicki, ale jeśli tylko zajdzie potrzeba, staną się wyrazami pospolitymi.
Idę o zakład, że czasownik guglać przetrwa dłużej niż Google. Gdyby decydenci z Sony rozumieli, o co chodzi, byliby chyba gotowi płacić za używanie słowa walkman.

Brak komentarzy: