sobota, 5 marca 2011

Daj głos, synku!

Nazwę Tokyo Tsushin Kogyo można zręcznie skrócić do TTK albo nawet Totsuko. Tak było, ale nie wszystkich to satysfakcjonowało. Nazwa ta po angielsku znaczy Tokyo Telecommunications Engineering Corporation, ale ta już skraca się bardzo niezręcznie. Nic dziwnego, że wymyślono inną.
Wbrew narzekaniom na niski poziom znajomości łaciny i klasycznej greki języki te mają się nieźle, bo twórcy nazw firmowych korzystają z nich z wielkim upodobaniem. Nie inaczej postąpiono, gdy okazało się, że Totsuko i Tokyo Teletech to nazwy, które z różnych powodów nie przyjmą się w USA. Skoro bowiem przedsiębiorstwo to produkowało urządzenia do odtwarzania dźwięku, było oczywiste, że trzeba ogłosić o tym za pomocą odpowiedniej nazwy. A jak będzie «dźwięk, głos» po łacinie? Sonus. A co zrobić, żeby to brzmiało bardziej przyjaźnie? Skojarzyć z potocznym słowem angielskim sonny, co po naszemu znaczy «synek».
W wyniku tej operacji od ponad 50 lat mamy nazwę Sony.

Brak komentarzy: